Leszek Miller: Mi jest żal pana Marcinkiewicza
W marcu gruchnęła wiadomość, że premier z czasów pierwszego rządu Prawa i Sprawiedliwości (2005-2007), Kazimierz Marcinkiewicz, będzie walczył w ringu. Przywdzieje rękawice bokserskie i 2 czerwca zmierzy się z Rafałem Collinsem, fundatorem Fundacji Braci Collins. Zagadnięty o ten fakt Leszek Miller zdecydowanie powściągnął swój cięty język.
Nowy Senat rozwiązaniem problemów?
– Nie chcę nic mówić, bo mi jest żal pana Marcinkiewicza. Znalazł się w bardzo trudnej sytuacji, jak widzę. Próbuje zarabiać jakieś pieniądze, które przecież mu są potrzebne do egzystencji. Szkoda, że ten temat nie został wcześniej uregulowany. Uważam, że gdyby kiedyś w przyszłości rozpoczęły się poważne prace nad zamianami w konstytucji, to powinno się zmienić charakter Senatu – stwierdził Miller.
– W jednej części senatorowie powinni być wybierani, a w drugiej części powinni być mianowani. Mam na myśli byłych marszałków, prezydentów, premierów, może jeszcze kogoś, żeby to ciało było bardzo zróżnicowane, a jednocześnie, żeby byli prezydenci i premierzy mieli miejsce mieli miejsce, gdzie ich kwalifikacje mogą być wykorzystywane – mówił dalej.
Miller: Po utracie stanowiska, to nie jest rola do pozazdroszczenia
– Muszę przyznać, że rola byłego premiera zwłaszcza w pierwszym okresie, po utracie stanowiska, to nie jest rola do pozazdroszczenia – zaznaczył Leszek Miller. – Jeżeli były premier nie ma stałego miejsca, gdzie zdobywa dochód, to przychodzą takie problemy egzystencjalne, które – jak sądzę, dotyczą teraz pana Marcinkiewicza – zakończył temat Miller.